środa, 21 marca 2012

Rozdział 1 ~ Małe zamieszanie

Ohayo kasztanki !
A oto i rozdział 1 naszego opowiadania. Przyznam się bez bicia, długo mi zajęło dokończenie go. Jednakże dalsze części pójdą szybciej, jak mam nadzieję. W mojej porytej główce już się tworzą piękne sceny, które to zawitają wkrótce na tym blogu. I mam nadzieję szybko przelać owe tylko pomysły w gotową, zawartą w słowach i zdaniach treść. A teraz kończę już i zachęcam do czytania i także komentowania.
Proszę, kasztanki, nawet nie macie pojęcia jak bardzo motywują mnie wasze komentarze i uwagi odnośnie opowiadania :)
~Reneé



~*~

Ależ nie, jasne, nie miał ochoty zostać tej nocy w pokoju z jakąś książką lub po prostu z filmem. Nie, no jasne, oczywiście! Nie miał ochoty odpocząć!
Oczywiście, że ściganie tego małego wypierdka, który znowu nabroił, było dla niego samą przyjemnością. Jasne...
W kieszeni jego dżinsów wibrowała komórka. Wyciągnął ją, spoglądając na wyświetlacz. Edmund... Nacisnął na klawisz i przystawił komórkę do ucha.
-Udało nam się go zwabić. Biegnie w twoją stronę.
-Rozumiem...
Rozłączył się. I schował telefon. Nie musiał długo czekać. Jego wzrok przebijał mrok nocy, ciszy i pustki na autostradzie. Biegł tutaj. Bezszelestny niemal bydlak, monstrum i demon obleczony w materialność. Nie był wielki. Może o głowę wyższy od przeciętnego człowieka. Jednak to nie jego wzrost upewniał o jego odmienności od rasy ludzkiej. Sam jego wygląd...
Skóry zdawało się nie być. Przezroczysta, jakby nie istniejąca, oblekająca ciało cienką, napiętą warstwą. Żyły, tętnice przebijały się ponad mięśnie, pulsując spienioną krew na powierzchni cielska. Zaś mięśnie jedynie cienką warstwą oblekały kości mutanta.
-No, wypierdku, nie miałeś lepszej okazji by spieprzyć nasz pobyt tutaj?
Powiedział głośno, jakby chciał by ta dziwna istota go usłyszała. A głos Vincenta tylko ją rozwścieczył. Mutant natarł na wampira, by w skoku powalić go na ziemię.
Był na to przygotowany.
Z kabury u pasa wyciągnął pistolet. Wymierzył. I srebrna kula pomknęła w stronę bestii, trafiając go w sam środek brzucha.
Krew trysnęła na asfalt, wyżerając go powoli i robiąc płytką dziurę w nawierzchni. Zaś sama bestia padła na asfalt, zwijając się w katuszach, które spowodowało srebro. Nie ociągając się Vincent podszedł do monstrum.
-Doprawdy, niegodzien jesteś przynależności do klanu.
Powiedział i wpakował kolejnych parę kul w oślizgłe cielsko.
Po wystrzałach nastała cisza.
Monstrum drżało, niby w agonii.
Błyskawica przecięła ciemne niebo, by zaraz po nim potworny grzmot zranił uszy.
Deszcz spadł na ziemię.
-Vincent!
Zanim zdał sobie sprawę z nagłej zmiany w otoczeniu, już był otoczony przez dwóch mężczyzn.
-Jedna kula dałaby sobie z nim radę...
Powiedział jeden z nich. Edmund nieco nerwowo zaśmiał się.
-Vincent nie przegapi okazji, by się poznęcać nad Christianem, no nie?
Nie odpowiedział. Schował pistolet i odwrócił się, do stojącego w pobliżu samochodu. Były dwa, jednak on udał się do pierwszego.
-Zwiążcie go. I władujcie do samochodu. Po drodze znajdziemy mu coś do jedzenia.


~*~


Droga była nudna. Tak po prostu nudna. Cisza na ulicach, mrok dookoła, ciemność... Żadnych zakłóceń. Po prostu nuda...
Po drodze raz tylko się zatrzymali, by pożywienie dla Christiana znaleźć. W końcu wieźć go nie mogli do domu jako monstrum. Takiego bydlaka wziąć i postawić przed Fabianem... Toż to wstyd i hańba!
-Idiota...
Mruknął pod nosem, patrząc na oślizgłe monstrum pożerające przydrożną prostytutkę, którą wzięli mijając.
-Mógłbyś być trochę milszy dla brata.
Przeniósł wzrok na kobietę, która usiadła obok niego. Niezbyt miał ochotę na rozmowę z Sonią, ale lepsza ona niż ten...
-Idiota. Nie wiem, po co Fabian go przemienił. Przecież to... On nawet nie umie zaspokoić własnych potrzeb! Co chwilę sprawia tylko kłopoty, trzeba się nim opiekować jak niedorozwiniętym...
-Ej, Vincent, nie przejmuj się tak. On nadal jest dzieciakiem. Musi się jeszcze nauczyć.
-Jakoś ty o wiele szybciej wszystko pojęłaś.
Dziewczyna, nieco zirytowana zachowaniem Vincenta, zamilkła.
W ciszy, która zapanowała, tylko trzask łamanych kości, rozrywanie mięsa i kapanie krwi wybijało się ponad szum za oknem furgonetki.
Nie miał ochoty kłócić się z córką. Dziewczyną, którą owej nocy zamiast pożreć, postanowił zmienić ją w swoje dziecię.
Poczuł jej ciepłą dłoń na ramieniu. Palce powoli zaciskały się i rozluźniały, nieco nerwowo.
-Przepraszam…
Jedno słowo. Parę liter. A wprawiło go w zaskoczenie. Spojrzał na nią.
Smutek, wymalowany na twarzy dodawał jej… Jakiegoś uroku… Czegoś, czego nie mógł zrozumieć, a co jednak działało na niego.
Ręką zgarnął tą istotkę do siebie, obejmując w wąskiej talii. Cała ona była smukła. Szczupła. Biodra niemal nie wyróżniały się od talii.
-Nie przepraszaj. Nie masz za co. Ty najbardziej nie zasłużyłaś sobie na mój gniew.
Powiedział. Ostatnie słowa, nim jego usta zetknęły się z jej skórą na czole.


~*~


Wszedł do mieszkania. Wprawdzie niewielkiego, jednakże idealnie mieszczącego tylko te osoby, których sytuacja wymagała.
Fabian. Christian. Anastazja. I on. Tylko oni. Nikogo więcej nie trzeba było.
Zamknął drzwi. I przeszedł wprost do salonu, wsuwając ręce do kieszeni spodni. Spojrzał na brata.
Christian… Zmizerniały po poprzednich zdarzeniach. Blady, wychudzony… Włosy miał stargane i brudne. Byle jakie spodnie i koszula nałożone na ciało, wiszące na nim, wręcz odstraszając…
-Ah, Vincent! Czekaliśmy na ciebie.
Powitał go ojciec, uśmiechając się z fotela.
-Nie ma się co śpieszyć, jasne… Mogłeś dłużej się lenić, nie ma sprawy…
Zaczął Christian, jak zwykle nieprzyjaźnie nastawiony do brata.
Spojrzał na niego.
-Cóż, nie tylko ty masz tyle wolnego czasu i głupoty, że możesz sobie latać po mieście i zżerać pierwszych lepszych ludzi.
Odgryzł się natychmiast. A jego słowa tylko zadziałały na młodszego brata. Odrywając się od ściany, o którą opierał się plecami podszedł do Vincenta.
-Proszę, proszę, znalazł się Pan Wszystko-Wiedzący! Jak żeś taki mądry to co tu siedzisz?! Nikt cię tu nie trzyma, jak żeś taki „wspaniały” to spieprzaj stąd, idź i popisuj się, jaki to jesteś wielki!
Warknął, zapominając o własnym stanie.
-Christian! Uspokój się natychmiast. Nie zapominaj, że to przez ciebie się tutaj zebraliśmy.
Twardy głos Fabiana powstrzymał Vincenta przed odpowiedzią. Usiadł tylko na kanapie, obok Anastazji. Która zachowując niebywały spokój wpatrywała się jeno w Fabiana, czekając na jego werdykt. Bowiem to ich tu sprowadziło…
-Nie możemy tu zostać. Po tym, jak Christian stracił kontrolę, nasza tajemnica może wyjść na jaw. Musimy odejść.
Vincent, będziesz musiał skontaktować się z Alanem. Niech wyrobi nam nowe dowody.
-Dokąd się wynosimy?
Na moment zapanowało milczenie. Chwila, w której każdy myślał nad najlepszym miejscem na nowy dom.
Aż tą chwilę milczenia przerwała Anastazja.
-Do Japonii? Tam jeszcze nie byliśmy.

6 komentarzy:

  1. Zapowiada sie ciekawa akcja. Raczej w drodze do Japonii ciekawe rzeczy będą sie dziać. Czekam na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak stwierdził mój przedmówca-zapowiada się interesująco . Ciekawe dialogi,podoba mi się twój styl pisania. Grafika bloga jest idealnie dobrana do tekstu. Ciekawa i bogata fabuła zachęca do czytania. No to były pochwały :3 Teraz pora na KRYTYKĘ (Mvahahahaha xD). Jest trochę powtórzeń (przy opisie Christiana-dużo słowa obleczony i dość wiele powtórzeń słowa "asfalt" ).
    No.To tyle.
    Dziękuje bardzo.Odmeldowuję się.Oyasumi [dobranoc].
    xD
    ~Shade-autorka Skygge Rytter Bue

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem szczerze teraz:
    Ten rozdział był najgorszy, z jakim kiedykolwiek przyszło mi się zmierzyć. Wszystko, co miałam napisać... Całkiem potraciłam wenę, kiedy tylko siadałam i miałam się wziąć za ten rozdział! Tworzyłam go praktycznie fragmentami, jak mi się coś przypomniało lub miałam pomysł, pisałam na bieżąco, więc mogło się wkraść parę powtórzeń, za co bardzo przepraszam i obiecuję, że więcej ich nie będzie :)

    ~Reneé

    OdpowiedzUsuń
  4. Aha,zapomniałam Cię/Was (xD) o coś prosić .Mianowicie -czy możecie/możesz informować mnie o kolejnych notkach na moim blogu? Byłabym bardzo wdzięczna,bo nie mogę doczekać się kontynuacji
    Z góry dzięki i życzę weny,
    ~Shade-autorka Skygge Rytter Bue

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowa notka na cien-jezdzca-luku.blog.onet.pl :3
    ~Shade autorka Skygge Rytter Bue

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :D
    Spodobała mi się ta historia choć to początek czuje że będzie się działa
    na razie nie nadążam za imionami ,ale obiecuje poprawę z biegiem historii :D
    cóż mogę cię prosić abyś mnie informowałam na moim blogu o nn ??? z góry dziękuje http://my-story-about-vampires.blog.onet.pl/ jeśli chcesz to przeczytaj :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń