wtorek, 15 maja 2012

Kolejne opóźnienia

Ohayo ~ ! Tak, wiem, mam kolejne opóźnienia w pisaniu.
Przepraszam :(
I muszę się usprawiedliwić, bo, bądź co bądź, to kolejny miesiąc czekacie na rozdział i dalej nic nie ma ! 
Powiem wam to tak, po mojej głowie bez przerwy kręcą się piękne obrazy tego, co będzie w tym opowiadaniu, w rozdziałach bliższych lub dalszych. Dnie i noce prawie że te myśli nie dają mi odsapnąć, jednak kiedy już siądę przed komputerem by je wszystkie zapisać... Po prostu znikają bez śladu. Nie jestem w stanie nic napisać. Przepraszam was za to, jednak przywykłam do tego, by nie wymuszać z siebie pisania, że wena sama przyjdzie w odpowiednim momencie i wtedy będę w stanie zaspokoić wasz głód doznań. Na razie jednak tego nie mogę zrobić, przykro mi. 
Chciałam wam po prostu przypomnieć o sobie, że dalej jednak żyję, nie potrącił mnie samochód czy autobus. Żyję, mam się dobrze, jestem zdrowa.
W formie zadośćuczynienia pragnę wam zamieścić króciutki fragment tego, co chodzi mi po głowie wiecznie.  Nie jestem w stanie jednak powiedzieć, kiedy on wystąpi. Może to być rozdział następny, a może i późniejsze, na które będziecie musieli znowu długo czekać. Czuję jednak potrzebę rozpisania tego, co mam w głowie. A potem tylko kopiuj + wklej :)


~*~


Czuła, jak ból rozdziera jej serce. Do tej pory... Zawsze to na nią patrzył, to ona była tą osobą, której poświęcał najwięcej czasu. I choć wiedziała, że on nie należy do niej... Miała po prostu wrażenie, że jednak może być pewna... Pewna czego...?
Teraz już za późno.
Bolało.
Czuła, jak łzy zbierają się w jej oczach, spływają po policzkach, zwilżając skórę. Gromadziły się na podbródku i skapywały na bluzkę, tworząc ledwo widoczne, mokre plamy na materiale skrywającym piersi.
Ludzie mijali ją. A jednak nie była w stanie wyczuć ich obecności, zapachu, ciepła...
Rozmawiał z nią, patrzył na nią. A ta odpowiadała, uśmiechając się zalotnie. Tamta dziewczyna... Ta, która siedziała z nim przy stoliku w kawiarni...
Ona uwodziła Vincenta.
Zabierała jej go.
Widząc, jak on na nią patrzy... To było nie do zniesienia. Nie mogła...
Straciła go... Straciła...?
Kiedy pierwsze krople deszczu uderzyły o ziemię, odwróciła się od znienawidzonej sceny. Nie mogła na to patrzeć. Nie mogła patrzeć na Vincenta, który dawał się uwodzić jakiejś tam dziewczynie.
To bolało...

1 komentarz:

  1. Mhm, dobry klimacik, jeszcze czytam w ciemnym pokoju, akurat nie mam prądu, więc ta godzina na laptopowej baterii zaraz dobiegnie końca... xD
    Ja rozkręcam blog o muzyce azjatyckiej, wpadnij jeśli masz ochotę. http://asian-music-everywhere.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń