czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 6 ~ Spotkanie



I kolejny rozdział ~ ! Tutaj będzie pierwsza scena gore. Tak, pierwsza, bo będzie ich więcej w przyszłości. Dobra, ostrzegłam, zaznaczyłam, więc czytacie już na własną odpowiedzialność :3
~Reneé

~*~

„Hej ~ !

Te zdjęcia ci wyszły świetnie! Mógłbyś porobić mi parę? Chciałam zrobić cosplaya Nany, ale nie mam nikogo do zdjęć.

Odpisz szybko ~ !

Tamafune Harioka”

Przeczytał jeszcze raz treść wiadomości, uśmiechając się sam do siebie. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Ale tez nie miał nic przeciwko. Mógł porobić jej parę zdjęć… Z czasem może będzie dla niego słodką ofiarą..? Pamiętał po zapachu jej krew… AB, jego ulubiona. I to jeszcze Rh+. Lepiej być nie mogło…

„Jasne, z chęcią zrobię ci więcej zdjęć. Powiedz tylko, gdzie i kiedy.

Akinori Kasamatsu”

Napisał w odpowiedzi i wysłał maila.

Pierwszy raz przyszło mu posłużyć się fałszywym imieniem i nazwiskiem…



~*~



Przywołał jeszcze raz w myślach obraz dziewczyny, za którą chciała się przebrać obiekt jego nowego zainteresowania. I rozejrzał się jeszcze raz po parku, szukając tej jednej osoby.

I po chwili dostrzegł ją. Stała w pewnym oddaleniu, również się rozglądając, jakby z niepewnością.

Uniósł aparat i tylko poczekał, aż spojrzy w jego kierunku…

Cyk…

Idealnie udało mu się złapać jej nieco zdezorientowany, pełen wahań wyraz twarzy. Cudownie… Opuszczając aparat uśmiechnął się do niej i ruszył w jej kierunku.

A ona, poznawszy, że to on jest tym, kogo szuka, również uśmiechnęła się w tak słodki sposób, idąc do niego.

Spotkali się po środku tej drogi, która ich oddzielała. Stanęli naprzeciw siebie.

Miała brązowe oczy. Nie, to soczewki… Przyglądała mu się z uśmiechem. Dostrzegł ruch jej ust, kiedy odezwała się i na moment nie mógł oderwać oczu od jej idealnie zarysowanych, delikatnych warg pokrytych błyszczykiem.

- Akinori? – Spytała, jakby chcąc się upewnić, że to on.

Miała słodką barwę głosu. Jak smak… Cudny smak, który już czuł w ustach. I jej zapach. Pachniała bzem…

- Tamafune? – Odpowiedział pytaniem.

Uśmiechnęła się, upewniona, że trafiła na dobrą osobę. Uniosła ręce wysoko w górę, cofając się o krok.

- To zaczynamy! – Zawołała z radosnym entuzjazmem.

Nic nie mógł poradzić na to, że i jemu udzielił się jej zapał. Uniósł aparat. I po raz drugi tego dnia uwiecznił obraz dziewczyny w pamięci aparatu.



~*~



W którym momencie zamiast samej Tamafune na zdjęciach byli oboje? Robiąc jakieś śmieszne miny, wystawiając języki, szczerząc się jak głupki…

Rozmawiali. Śmiali się. Żartowali.

Z każdą spędzoną chwilą czuł coraz większy głód.

Chciał jej. Chciał spróbować jej krwi. Zasmakować… Wbić kły w jej słodką szyjkę…

Kiedy znowu wystawił rękę z aparatem, kierując obiektyw na nich, poczuł słodki zapach jej skóry. Słyszał, jak jej serce bił, jak krew płynęła w żyłach i tętnicach…

- Uśmiech. – Powiedział.

I wsunął czubek palca między jej usta, naciągając ich kącik, niby robiąc jej uśmiech. W odpowiedzi zrobiła mu to samo i teraz, zmuszając się nawzajem do uśmiechu, w takiej pozycji aparat uwiecznił ich razem. 

(art made by Reneé, trochę niezbyt, ale zawsze coś)

A potem tylko śmiech i oglądanie zdjęcia, na którym wyglądali jak wariaci, którzy dopiero co z psychiatryka uciekli.

Ale im to nie przeszkadzało.

Ona trzymała go pod ramię, a on nie miał nic przeciwko. Szli przez tłoczne ulice, przez żywe miasto, nie zważając na nic dookoła.

Choć otaczał ich hałas i gwar, nie docierało do nich nic więcej jak ich własne głosy.

Kiedy w końcu uznali, że wystarczy na dzisiaj tej zabawy, postanowił, że ją odprowadzi. Choć szkoda mu było już się z nią rozstawać.

Tak naprawdę, miło spędził z nią czas. Była zabawna, wesoła. I taka słodko niewinna…

Kiedy wspięli się już na któreś tam piętro, do jej mieszkania, naprawdę nie chciał jej zostawiać. Nie rozumiał tego. Ale nie miał jej dość. Nawet teraz, kiedy prawie pół dnia spędzili razem.

- Świetnie się bawiłam! – Powiedziała wesoło dziewczyna.

Szukała w torebce kluczy. A jemu to pasowało, nie spieszyło mu się za bardzo. Temu też przeklinał w myślach moment, kiedy wyciągnęła w końcu szukany przedmiot z takim triumfem w oczach.

- Ja też się świetnie bawiłem. Jeszcze dzisiaj wyślę ci zdjęcia. – Powiedział, uśmiechając się do niej mimowolnie.

- Więc będę czekać. – Zapewniła.

Wsadziła klucz do zamka i przekręciła, otwierając drzwi.

Nie, jeszcze nie…

- To, do zobaczenia. – Powiedziała, wchodząc do mieszkania.

- Do zobaczenia. – Odpowiedział, jeszcze na moment nim zamknęła drzwi.

Cofnął się w stronę schodów. A potem, czując dziwne osłabienie, oparł się o ścianę, unosząc dłoń do twarzy.

Musiał się napić krwi. Musiał ugasić pragnienie. I to jak najszybciej.

Zbiegł po schodach, wciągając głęboko w płuca zapachy otaczające go.

Wyszedł z bloku, rozglądając się zgłodniałym spojrzeniem dookoła. I po chwili już znalazł swoją ofiarę.



~*~

[Gore alert]


Zamknął ją w silnym uścisku, dłonią zasłaniając jej usta, by nie mogła krzyknąć.

W ciemnym zaułku nikt i tak nie mógł ich dostrzec czy usłyszeć.

- Ciii, słodka… - Mruknął, przesuwając powoli wargami po jej skórze, wciągając jej zapach.

Poczuł, jak zadrżała pod jego dotykiem. Jej serce tak cudownie szalało… Młode, silne serce…  Cudnie…

Czubkiem języka sunąc po jej szyi smakował jej słodki smak. Usłyszał jej stłumiony jego dłonią jęk. Była smaczna. Tak cudownie smaczna. Chciał ją pożreć. Czuł głód. Tak silny głód… Nie umiał się powstrzymać.

Kiedy bawił się słodką skórą dziewczyna poczuła jego kły i przeraziła się. Rzucała się, próbowała uciec, krzyczeć. Lecz jej opór był dla niego tylko jeszcze lepszą zabawą.

Wsunął powoli rękę pod jej bluzkę. Sunął palcami po jej gorącym ciele, w górę, coraz wyżej, aż poczuł pod dłonią jej trzepoczące serce.

Wbił kły w jej szyję, ostrożnie i dokładnie rozrywając jej krtań, by nie mogła krzyczeć. Słyszał świst powietrza, uciekający jej przez ranę, lecz nie słyszał już jej głosu.

A potem wbił palce w jej klatkę piersiową. Czuł, jak się wyrywała, jak się wiła. Ale on trzymał ją mocno, nie mogła już uciec.

Dla niej było już za późno.

Wbijał palce w jej ciało. Czuł opór mięśni, kości, jednak jego silny nacisk szybko rozrywał każdą przeszkodę. Gorąca krew spływała po jego ręce, wsiąkając w bluzkę tej dziewczyny.

Świszczący, rozpaczliwy oddech uciekający przez szyję dziewczyny powoli słabł. Z coraz mniejszą energią starała się uwolnić. Oparta o niego, tracąc siły. Tylko dzięki temu, że ją trzymał, nie upadła.

Wbił kły w jej szyję. Gorąca krew wypełniła jego usta. Ogarnięty żądzą spijał ją ochoczo, przebijając w końcu dłoń w jej wnętrze. Połamane żebra raniły jego dłoń. Ale nie przejmował się tym. Sięgał dalej i dalej.

Aż poczuł w dłoni jej serce. Oślizgły, pulsujący narząd, pompujący jej krew.

Sam nie wiedział, w którym momencie znaleźli się na ziemi. Dziewczyna, z wywróconymi oczami leżała bezwładnie, a on pochylony nad nią wyrwał kły z jej szyi, rozszarpując ją. I przeszedł niżej, zlizując krew z jej skóry sięgnął kłami do dziury w jej klatce piersiowej.

Usłyszał przyjemny trzask łamanych kości, kiedy angażując w to obie dłonie rozdarł jej ciało, powiększając dziurę. Dostrzegł jej wnętrze. Całe jej wnętrze. Połamane żebra, serce, płuca na wierzchu.

Pochylił się i przesunął językiem po jej sercu. Przestało już bić, jednak to nie zmniejszyło jego głodu. Wgryzł się w ciepły jeszcze narząd, czując krew i smak mięśnia rozchodzący się po jego ustach.

Pożerał ją. Dosłownie.

Był wampirem. Czy był potworem? Samego siebie za takiego nie uważał.

1 komentarz:

  1. VINAFUNE! *o* I will go down with this ship...I ship them so hard, etc. *^* A rysunek widziałam już wcześniej (ma się te wtyki xD) i jest ładny. Ja bym takiego narysować nie umiała...Nawet nie wiem, jak się robi szkice, linie, kolory i inne takie, bo ja próbuję robić podobnie, a i tak wychodzi jakieś dziwne dziwaczne coś! D:

    Rozdział cudny. Bo Vinafuneeee! *o*
    ~ Orzech Włoski.

    OdpowiedzUsuń